NAJMILSZA Z TERAPII – DOGOTERAPIA
baza wiedzyArtykuł ukazał się w pażdzierniku 2012 roku w miesięczniku "Brama".
Autor: Małgorzata Beata Bodzek
„Towarzyszą nam zawsze i wszędzie, pomagając w codziennym trudzie, dając nam czystą radość, bez nich człowiek czułby się źle na tym świecie, bo ileż radości daje tak piękna i rozumna istota jak pies" Ks. Jan Twardowski
Uwielbiamy naszych milusińskich za wiele rzeczy, przede wszystkim za to, że są przy nas, trwają lojalnie w każdej sytuacji naszego życia, nie żądając w zamian nic. Różnie odwdzięczamy się za tą bezwarunkową, bezgraniczną, psią miłość, ale… nie to jest tematem naszego dzisiejszego spotkania.
Coraz częściej mówi się o roli naszych braci mniejszych (zapewne każdy słyszał to pięknesformułowanie pochodzące od Św. Franciszka) w leczeniu chorych, rehabilitacji, psychoterapii.
Dogoterapia (ang. dog – pies i therapy) lub kynoterapia (z gr. kýon – pies) jest jedną z terapii, wywodzącej się z szerokiej dziedziny zooterapii (animaloterapii) – czyli terapii z udziałem zwierząt. Terapia z udziałem psa (dogoterapia) jest stosowana w Polsce od 1987 roku.
W dniu 15 czerwca obchodzony jest Ogólnopolski Dzień Dogoterapii.
Dogoterapia oddziałuje przede wszystkim na sferę emocjonalną człowieka poprzez przełamywanie wielu barier psychicznych, eliminowanie agresji i autoagresji, kształtowanie pozytywnych emocji, rozwój empatii i poprawę samooceny. Metoda ta wzmacnia również efektywność rehabilitacji, w której motywatorem jest odpowiednio wyselekcjonowany i wyszkolony pies, prowadzony przez wykwalifikowanego terapeutę. W Polsce brak jest jeszcze uregulowań prawnych, które porządkowałyby i precyzowały wymagania, jakie spełniać powinni terapeuci oraz psy terapeutyczne. Terapią zajmują się osoby posiadający wykształcenie pedagogiczne oraz fundacje.
W doborze psa do terapii istotne jest pierwotne przeznaczenie rasy i związane z tym odruchowe zachowania mające wpływ na bezpieczeństwo zajęć, dlatego preferuje się psy rasowe, u których można spodziewać się występowania z dużym prawdopodobieństwem cech niezbędnych przy prowadzeniu zajęć terapeutycznych. Pies terapeutyczny to pies uspołeczniony, przewidywalny, posłuszny. W terapii nie powinny być używane psy z grup, których pierwotna użytkowość wymagała zachowań agresywnych. Rasami psów pozwalających na udział w terapii są m.in.: Golden retriever, Labrador Retriever, Spaniel. Używane w początkowym etapie doświadczeń z terapią rasy psów północy Alaskan malamute i Siberian Husky wymagają od przewodnika ogromnego doświadczenia i konsekwencji w prowadzeniu. Rasy te charakteryzują się dużą niezależnością i związanym z tym zwiększonym ryzykiem zachowań niebezpiecznych, stąd nie są proponowanymi rasami dla nowicjuszy w terapii.
Zajęcia z udziałem psa mają na celu rozwijanie sfery umysłowej dziecka lub osoby niepełnosprawnej, wpływając na koncentrację uwagi, rozwój mowy i funkcji poznawczych, pobudzanie zmysłu wzroku, słuchu, dotyku i węchu. Osoby biorące udział w zajęciach uczą się określania związków przyczynowo-skutkowych, rozpoznawania kolorów i kształtów, różnic i podobieństw. Dzięki nawiązaniu i pogłębieniu kontaktu z psem osoba niepełnosprawna czuje się pewniej we własnym środowisku, łatwiej nawiązuje kontakty społeczne, poprawia komunikację, zdobywa nowych przyjaciół. Różnego rodzaju zabawy wpływają na aktywność fizyczną osób rehabilitowaneych.
Dogoterapie najczęściej stosuje się przypadkach: mózgowego porażenia dziecięcego, nerwicach, autyzmu, ADHD, Zespółu Downa, niedowładu kończyn różnego pochodzenia, zaburzeniach emocjonalnych, rehabilitacji dzieci, zaburzeniach mowy i wzroku. W zależności od stopnia niepełnosprawności, diagnozy i zaleceń lekarskich zajęcia dopasowywane są indywidualnie.
Czy wiecie, że:
- W Polsce najczęściej spotykaną formą zooterapii (obok dogoterapii) jest hipoterapia, czyli forma rehabilitacji psycho-ruchowej z udziałem konia. Stosowana jest zarówno u dzieci, młodzieży, jak i dorosłych. Dobroczynne dla zdrowia skutki kontaktu z koniem znane były już w starożytności, jako metoda leczenia pojawiły się w nowoczesnej medycynie w latach 50-60 XX w., zwłaszcza w neurologii, ortopedii i psychiatrii.
- Felinoterapia to również jedna z metod zooterapii polegająca na kontakcie osoby poddawanej terapii z… kotem. Wykorzystuje się ją w leczeniu osób starszych, niepełnosprawnych i niedołężnych, a także niepełnosprawnych fizycznie i psychicznie dzieci, ma pozytywny wpływ na psychikę, wyraźnie poprawia nastrój, obniża poziom lęku.
- W Europie Południowej od 1966 roku popularna stała się onoterapia (zajęcia z osłem). Jego zaletami, które wykorzystuje się w celach terapeutycznych są: wielkość – mniejszy od konia, nie powoduje uczucia lęku wysokości, chód – jest nieco dłuższy i bardziej powolny niż u konia, przez co siedzenie na nim jest bardziej stabilne (osioł jest również mniej płochliwy), futro – dłuższe niż u konia, miękkie, pozwala na stymulację zmysłów czucia podczas głaskania i czesania zwierzęcia, cierpliwość – która wbrew ogólnym mniemaniom jest nieoceniona cnotą u osła, zdolność do przywiązania się – zwłaszcza do osób z otoczenia i swoich „pacjentów”, łatwość w szkoleniu zwierzęcia (!) i dostosowywanie się do wymagań.
- W krajach, w których znajdują się duże oceanaria popularna jest delfinoterapia - forma pomocy chorym połączona z terapią wodną i animaloterapią, podczas której pacjent znajduje się w bliskim kontakcie z delfinem. Metoda polega na wspólnym pływaniu i zabawie, a osoby niepełnosprawne wykonują wiele ćwiczeń z udziałem delfinów. W czasie tych terapii wiązki ultradźwięków emitowane przez delfiny przenikają przez ludzkie tkanki (podobnie jak w muzykoterapii, terapii misami tybetańskimi) powodując drobne korzystne zmiany w zniszczonych komórkach, poprawiając stan psychiczny chorych. Podczas zabawy z delfinami zwiększa się wydzielanie endorfin, czyli naturalnych substancji produkowanych przez przysadkę mózgową. Endorfiny zmniejszają odczucie bólu, głodu, ułatwiając oddychanie, wpływają na termoregulację oraz wydzielanie hormonów.
- Freud bardzo cenił psich przyjaciół w swoim otoczeniu. Twierdził nawet, że jego psy rasy chow-chow pomagały mu w diagnozowaniu pacjentów wysyłając sygnały, które tylko on potrafił celnie odczytywać, a nawet dawały znać pacjentom, podchodząc ostentacyjnie do drzwi wyjściowych, że czas kończyć sesję.